W artykule tym przedstawiam skróconą historię „intelektualnych kontaktów” Józefa Innocentego Marii Bocheńskiego i Leszka Kołakowskiego (pomijam młodzieńczą, ortodoksyjnie marksistowską, napisaną w 1952 roku, krytykę Kołakowskiego książki Bocheńskiego Der sowjetrussische dialektische Materialismus oraz życzliwą recenzję Bocheńskiego książki Kołakowskiego „Główne nurty Marksizmu”). Koncentruję się na zdecydowanej polemice, która pozwala dostrzec różnice filozoficznych stanowisk i „stylów filozofowania”. Zaczyna się ona sporem o znaczenie Erazma z Rotterdamu na konferencji w Rapperswillu w roku 1986; jej kontynuacją była krytyczna ocena książki Bocheńskiego Sto zabobonów. Jerzy Giedroyc w liście do Kołakowskiego zauważył: „Rzeczywiście trudno z większą elegancją zniszczyć autora. Wyobrażam sobie jaka będzie reakcja Bocheńskiego”. Zaiste reakcja Bocheńskiego była gwałtowna, opublikował w roku następnym dwa artykuły, które były – przeważnie „nie wprost” – zdecydowaną polemiką z Kołakowskim i próbą precyzyjnego przedstawienia własnego stanowiska. Spór ten można potraktować jako ilustrację słynnego rozróżnienia Kołakowskiego na dwa typy aktywności w kulturze: kapłana i błazna.